Dziś przychodzę do Was z opowieścią, która wzrusza do łez. Niesamowite jest to, że ludzie w tak młodym wieku wiedzą i rozumieją więcej, niż nie jeden dorosły. Rozumieją to, czego nie jeden człowiek nie byłby w stanie pojąć. Takie krótkie zdanie, że ktoś nam bliski jest chory na raka, wywołuje w nas wiele emocji. W zależności od tego, jak bliska jest nam chora osoba, towarzyszą nam różne emocje. Czasem jesteśmy po prostu zaskoczeni, czasem smutni załamani, zszokowani lub wściekli na niesprawiedliwość losu. Wszystkie te uczucia wzmagają jeszcze bardziej, kiedy choroba dopada niewinne dziecko. Wtedy każdy z nas chciałby coś zrobić, żeby mu pomóc. Jeśli nie potrafimy sprawić cudów to staramy się sprawić, żeby życie chorego było wyjątkowe, nadać mu znaczenia. Bywamy nieporadni, czasem - naiwni, ale przecież mamy dobre intencje. W obliczu takiego dramatu nie ma zachowań idealnych... Bohaterką powieści jest szesnastoletnia Hazel, która cierpi na raka z przerzutami. Nie dopuszcza ona